Recenzja Bad Dudes

Schyłek lat osiemdziesiątych był początkiem końca pierwszej konsoli stacjonarnej Nintendo. NES’a cechowała się niską jakością grafiki i oprawy muzycznej. Był to czas nudnych dzisiaj gierek, które albo zostały zapomniane albo przeszły do legendy. Bad Dudes jest – niestety – zaliczany do kompletnych kaszan tego okresu.


Bad Dudes – screeny (kliknij, by powiększyć)


Przejdźmy do opisu gry. Pierwszą rzeczą jest fabuła. Co mamy zrobić ? Tutaj twórcy nie byli zbyt oryginalni: mamy uratować prezydenta (koniec fabuły). To co napisałem mówi samo za siebie. Jest to w pewnym sensie komercyjna fabuła filmów sensacyjnych. Na dodatek powiem, że głowa państwa została porwana przez gang ninja. To już na prawdę psuje smaczku grze. Autorzy poszli na łatwiznę. Pomyśleli sobie – „po co robić skomplikowane historie, WAŻNA JEST GRA”. Dla mnie ważny jest wątek fabularny, i to właśnie on dodaje tego czaru grze. Niestety, tutaj stoimy z nią bardzo ubogo. Jeżeli chodzi o inne aspekty tej bijatyki, to nie jest wcale lepiej. Gra szybko się nudzi. Na naszej drodze mamy do czynienia tylko z ninja. Nie mają pasku stanu życia (jak jest na przykład w grach arcade), nie mają za bardzo szerokiej gamy ciosów, umierają po jednym uderzeniu oraz (to mnie najbardziej denerwuje) uciekają z pola bitwy. To jest żenujące. Nie ma żadnej frajdy z mordobicia. Grając z takimi przeciwnikami chcemy jak najszybciej tylko skończyć grę. Cały czas tylko wchodzą normalnie na scenę i zaczynają Cię „prać”. Mogliby przynajmniej jakoś efektownie się pojawiać. Takich przypadków jest mało (za mało). Na samym końcu każdej planszy spotykamy oczywiście bossa. Co inny poziom, to inny główny przeciwnik. Przy każdym musimy się lekko wypocić. Przynajmniej to możemy zaliczyć do plusów. Na ogół oczywiście jest taktyka na każdego z nich, jednak i tak mamy duże kłopoty z ich zabiciem. Tyle chciałem powiedzieć o wrogach.


Bad Dudes – screeny (kliknij, by powiększyć)

Teraz przejdźmy do krytyki głównych bohaterów. Przy wciśnięciu trybu jednego gracza od razu mi się nasuwa pytanie: czym się różnią od siebie Ci bohaterowie? Faktycznie, kolorem ale czymś więcej? Nie. Po co autorzy zrobili drugą niepotrzebną postać? Dla śmiesznego urozmaicenia gry? Najbardziej racjonalnym wytłumaczeniem jest to, aby drugi gracz miał kim grać. Jednak nasuwa się kolejne pytanie: po co cały ten cyrk z imionami i twarzami? Przecież to jest śmieszne. Kolesie niczym od siebie się nie różnią. Mogliby mieć odmienne style walki czy już nawet mieć te inne wdzianka. Tutaj nie ma tak dobrze. Z innej strony można to porównać z Super Mario Bros, albo Contrą, ale nie zapominajmy że to jest chodzona bijatyka. Takie klony są nie na miejscu. Kiedy już wybraliśmy naszą postać, to niestety musimy się oswoić z jej stylem walki. Mamy do dyspozycji: kop połączony w jednym guziku z kopniakiem, mizerny poziomy albo długi pionowy skok, kopnięcie z wyskoku (tzw. ninja kick) oraz sławny helikopterek a’la Double Dragon, którego baaardzo trudno wykonać. Samo bicie ogranicza się jedynie do natarcia z ziemi (piącha lub kopniak). Nie wiem po co wstawiono ninja kick. Jest to kompletnie niepotrzebny trick, który więcej wyrabia szkody niż pożytku (zresztą podobnie jest z tym helikopterkiem a’la Double Dragon). Podobna historia z bronią. Jest ubogo i nieciekawie. Mamy do dyspozycji JEDYNIE mieczyk oraz mondżako. Odległość wymachu mają taką samą jak pięść. Na szczęście odrobinę więcej zabierają przeciwnikowi (czytaj: Bossowi). Jest to przykład kolejnego niewypału. Jakby tego było mało, to ta gra jest na czas. Jest to jedyne mordobicie jakie widziałem, które nakazuje by się spieszyć z mieleniem wroga. To jest śmieszne. Walka powinna trwać pomiędzy Tobą a inną osobą, a tutaj jeszcze mamy walkę z czasem. Jedynym sensownym usprawiedliwieniem na wstawienie czasu do gry jest takie, żeby podnieść adrenalinę gracza. Rozumiem to, ale nie zmienia to faktu, że krzywo patrzę na ten czasomierz. Nie lubię się spieszyć z grą. Wole się nią delektować.


Bad Dudes – screeny (kliknij, by powiększyć)

Grafika jest słaba. Za szatę graficzną postawiłbym 7. Są tam ładne kolorki czy krajobrazy, jednak za postacie, które tam pełzają (zobacz ninje podczas biegu) z góry bym postawił 2.

Muzyka jest okropna. Zrozumiem jeszcze, że są tylko trzy typy muzyki, natomiast nie mogę znieść ich barwy i nastroju. Muza powinna dawać otuchy do walki, być energiczna i pełna ducha. Tutaj mamy jedynie dziwną, czasem nawet przybijającą muzykę. FX’y są najgorszą rzeczą w grze! Te dźwięki są okropne! Wyśmienitym przykładem może być wokal na koniec misji: „I’m Bad” gdzie można nawet się przestraszyć jak się ma nawet głośno ustawione głośniki. Totalna porażka.

Zlewając to wszystko w jedną kupę to dokładnie TO nam wychodzi – (cenzura)! Ta gra jest totalną klęską. Granie w Bad Dudes jest według mnie stratą czasu. Można przecież grać w inne, o niebo lepsze gry na NES’a niż ta.

 

  TYTUŁ GRY:
   Bad Dudes

PRODUCENT:
  Data East

WYDAWCA:
  Namco (Japonia), Data East (USA), Ocean (Europa)

GATUNEK:
  Bijatyka

DATY PREMIERY:
  NES
– 14.07.1989 (Japonia)
– 07.1990 (USA)
– 1990 (Europa)

Data dodania: 3 maja 2006Autor: Vanderlajsky


Copyright by EmuSite Team; 2006-2022
Design by Patryk M. (patro)

All rights reserved.

statystyka