Spider-Man: Shattered Dimensions

   Nie ma wstępu. Od razu walimy z ostrej rury. Gdzie jest kurwa Venom? Zabili go! Kiedy? W jednej z wcześniejszej gier lub komiksów? Cholera, ten koleś byłby w mojej pierwszej piątce najlepszych wrogów spider-przyczłapa. Ale jest za to Carnage. To nie to samo, bo nic nie gada tylko wydaje dźwięki w stylu rzygającego kota.

   Spoko grę podzielili na cztery światy, nazwijmy je światami zwykłego-pająka, futurystycznego-pająka, symbiotycznego-pająka oraz ciemnego-pająka. Jak te trzy pierwsze spełniają swoją rolę, to według twórców ten ostatni miał być najlepszą częścią gry. Gówno prawda. Jest to najnudniejszy skrawek gry. Ciche zabijanie i szybkie KO na początku wyglądają fajnie, ale później nie patrzysz na przeciwników tylko przechodzisz biegiem koło nich. Schowaj się ciemny-pająku w cieniu i atakuj. Bo tak naprawdę jesteś tanią podróbką prawdziwego super bohatera, że nie chcesz się pokazać światu i wrogom na oczy. Zwykła z ciebie popierdułka. Można się było obyć bez tego ciamajdy, który nawet dobrze nie potrafi przywalić w łapy. Wolałbym sześciu-rękiego-spajdera i okładać wrogów niczym goro. Tymi dwoma ręcami trzymać, a resztą robić miazgę.

   Wracamy do wrogów. Są super spierdoleni. Kobieca wersja doktora ośmiornicy, spodobała się pająkowi numer 2099 i miałby ochotę pobawić się jej mackami. Zamiast miłego doktorka, który poświęcił się nauce mamy wrzeszczącą wiedźmę. Pewne rzeczy w przyszłości się nie zmienią. Czemu jeden z najbogatszych wrogów człowieka-pająka nie lata i rzuca bombami, tylko posiada udziały w cyrku i straszy dzieciaki. Dlaczego zielony goblin (bo o nim mowa) nie śmieje się z własnych żartów i nie lata. I dlaczego Deathpool ma swój show. Można by nawet powiedzieć, że kabaret. Wielkie brawa za odwagę.

   Dodatki to po prostu obraza dla wszystkich graczy. Kilka fotek i podobnych do siebie kostiumów dla każdego pająka i uwaga – figurki. Jeszcze mogli dodać znaczki i byłoby wszystko czym warto się podetrzeć. Gdzie są jakieś pieprzone filmiki z tworzenia tak fantastycznego arcydzieła. Jest to jedna z lepszych wersji człowieka-pająka. Ale twórcy troszkę stchórzyli. Nie możemy przesadzić – powiedział jeden z producentów. I tak mamy tutaj masę rzeczy. Masę, haha, kupa złomu na 10 godzin gry i kolejne 5, by zaliczyć wszystkie zadania i odkryć wszystkie bonusy. A później idź powieś się na pajęczynie. Kilka przykładów co można zrobić za dwie stówy, które straciliście na tę grę. Można iść na dziwki, do sklepu, kupić sobie piłę mechaniczną i pobawić się w Jasona Voorheesa z sąsiadami lub ich zwierzątkami. Jak ktoś ma lepsze pomysły co zrobić za 200 złotych, pisać pod spodem.
Gdzie jest kurwa Venom?

   Wspaniały pomysł z magicznym częściami tablicy, sprawdza się tylko w kilku przypadkach. Przykłady Electro, Hamerhead, Mysterio, Sandman. A co z resztą, nic. Oczy im się tylko zaświeciły. Jego (któryś tam kolejny raz) mać, Juggernaut to największa cipa w tej grze. Koleś który przechodzi przez budynki jak przez masło, zostaje rozwalony kilkoma sierpowymi. Po tej walce spodziewałem się, że połowa miasta będzie rozwalona. A tutaj dwa budynki kilka płytek chodnikowych oraz dwanaście metrów rury ciepłowniczej. Acha zapomniałbym o wieżowcu, który był w budowie.

   Tryb pierwszej osoby miał nam pozwolić wczuć się w rolę super bohatera. Skończyliśmy na machaniu gałkami w momentach, w których nie powinniśmy. Oczywiście jeśli na ekranie nie pokazały nam się odpowiednie wskazówki. Ludzie! Filmiki byłyby lepsze, opowiadałyby historię niż pokazywały jak spadej-czubek wyciąga rękę, wypuszcza sieć i wskakuje na latarnię. A jak już bawimy się w coś takiego to jak zadaję cios, a później kolejny i kolejny i jeszcze cały tuzin, to dla czego nie ma krwi i zdeformowanej twarzy przeciwnika. Podbitego oka i rozciętej wargi. Idźmy o krok dalej, a nie tylko podnośmy nogę do góry jak pies. Troszkę to delikatnie mówiąc nie jest poukładane zbyt dobrze. Im dalej idziesz tym łatwiej. A walki bardziej tandetne. Pierwszy akt widać przemyślany, drugi jeszcze też, ale trzeci to już porażka. Ostatni walka jest podsumowaniem wszystkich czterech wymiarów i całej gry. Tutaj też mogli się bardziej postarać, ale nie będę wybrzydzał. Jak kończyć coś to z hukiem. Najlepiej śmierdzącym pierdnięciem.

   Aż się tutaj prosi o multi grę. Czterech spajderów razem przez Internet, walka w ringu, w mieście. Walka czarnymi charakterami. Wspólna kampania przeciw złu i napadom na banki. To by była mocna rzecz. A mamy co? Właśnie byłem to zrobić w toalecie. Powiem tylko, że się bardzo błyskało, bo jadłem pizzę z papryczkami chili.

   Gdzie jest kurwa Jaszczur? No i Venom? Powiem tak. Powinni usunąć trzech spider-cweli i wrócić do tylko jednego prawdziwego Spider-Mana. Gdyby cała gra była o nim i wrogowie byliby przedstawieni tak jak tutaj z całą otoczka, to zwód murowany. Mówimy tutaj o Spider numer 2099. Tak! Zróbcie grę o nim. I błagam żadnych więcej eksperymentów. Mam gdzieś ciemne zaułki ala lata 40. Mam gdzieś satyryczny świat symbiotycznego pająka. Nawet mam gdzieś prawdziwego Spider-Mana. Przyszłość jest super reszta to przereklamowana żart. Ocena to dwa zdechłe pająki, uwięzione we własną sieć, na pięć latających wolno śmierdzących kupą much. Czyli swego rodzaju nić niesprawiedliwości. Takie jest życie.

   Dlaczego nie ma więcej momentów pokroju wielkiej fali i skakaniu po masztach już porywanego statku przez nieubłagany żywioł. Byłem tak oczarowany tym widokiem, że nie skapnąłem się, że muszę przeskoczyć na sam koniec statku, by móc wskoczyć na arenę. Zatkało mnie i patrzyłem na magiczną falę i nie zważałem na to co powianiem robić. Takich momentów życzę sobie oraz wam jak najwięcej. Na tym kończę. Na Ra.

P.S. Zastanawiałem się nad recenzją, ale pewnie wyszłoby mi opowiadanie. Żart.

Data dodania: 19 listopada 2010Autor: hongi


Copyright by EmuSite Team; 2006-2022
Design by Patryk M. (patro)

All rights reserved.

statystyka